Część 3 – Gruzja
W pierwszych częściach tego tryptyku zasygnalizowałem szereg problemów w stosunkach państw południowego Kaukazu – Armenii i Azerbejdżanu – odpowiednio – z Izraelem i Iranem.
Z Gruzją sprawa jest dużo prostsza – państwo to utrzymuje dobre stosunki zarówno z Izraelem i Iranem i nie ma z nimi problemów. Nie graniczy również z terytoriami, na których toczy się konflikt. Stąd obawy nie mają takiego charakteru, jak w Erywaniu i Baku. Reakcje w mediach i wśród społeczeństwa w większości „oczekujące”. Oczekujące na pokój
Gruzja pozycjonuje siebie jako pomost pomiędzy Europą i Bliskim Wschodem, czego utrzymaniem na obecnym poziomie zainteresowany jest również Iran. Od roku 2010 oba państwa nawiązują coraz ściślejszą współpracę polityczną i gospodarczą w różnych obszarach. Obecnie w Gruzji zarejestrowanych jest prawie 10 tysięcy firm irańskich (lub gruzińsko-irańskich), zaś tylko w roku 2024 w Gruzji prawo pobytu otrzymało 3811 Irańczyków.
I tu są obawy.
Napływ Irańczyków Gruzini utrzymywali pod ścisłą kontrolą. Wojna jednak może zmienić wszystko – na gruzińskich forach internetowych już obecnie, po kilku dniach, można zauważyć spore zaniepokojenie możliwością niekontrolowanego napływu uchodźców z Iranu.
Przypomnijmy, że po 24 lutego 2022 roku, po agresji Rosji na Ukrainę, nagle u granic Gruzji znalazły się setki tysięcy uciekinierów z Rosji. Wg danych gruzińskich, do września 2022 roku, granicę gruzińską przekroczyło około miliona obywateli Rosji, z których 112,7 tys. pozostało w Gruzji! Państwo musiało sobie poradzić z wieloma problemami związanymi z taka ilością nowej ludności – zakwaterowanie, ale też gwałtowny wzrost cen mieszkań, wzrost inflacji, kredytów, problemy ze szkolnictwem, przestępczością itd.
Gruzini boją się, że przedłużający się konflikt może stworzyć nowe problemy – pomimo, iż w Gruzji żyją od wieków muzułmanie – obecnie około 10% to wyznawcy Islamu, zbyt duży napływ wyznawców tej wiary, mogą niepożądany wpływ na istniejący status-quo w konserwatywnej, chrześcijańskiej Gruzji.
Warto wspomnieć, że w ciągu ostatnich lat Gruzini przywykli do bardzo dużych wizyt Irańczyków w trakcie np. nowego roku Nowruz. Restauracje gruzińskie bardzo szybko się dostosowały do wizyty tysięcy Irańczyków, które zaczęły oferować potrawy zgodne z islamskimi wymaganiami – halal. Co innego jednak okresowe wizyty, a czymś innym jest funkcjonowanie w miastach gruzińskich stałych, zbyt dużych skupisk Irańczyków.
Pojawiają się również, moim zdaniem niesłuszne opinie, że obecność nowych Irańczyków mogłoby doprowadzić do konfliktów z gruzińskimi Żydami (niewielka diaspora – około 3 tys. osób). A przypomnijmy, że wg tradycji, Żydzi żyją na terytoriach gruzińskich już od 586 r. p.n.e., gdy Nabuchodonozor zdobył Jerozolimę. W samym sercu Tbilisi, na starym mieście, stoi Synagoga, leżąca nota bene około 300 metrów od Meczetu. W historii Gruzji nigdy nie było pomiędzy Żydami i Muzułmanami większych konfliktów.
Dlaczego uważam, że do takich konfliktów nie będzie? Bo wbrew pozorom, Irańczycy znają wspólną historię persko-gruzińską, w której zawsze był żywioł żydowski. Odróżniają współczesny Izrael od wielowiekowych kontaktów z kulturą żydowską na terytoriach obecnej Gruzji i Iranu.
I przypomnę też, że w Iranie również żyje diaspora żydowska, około 10 tysięcy osób. Może mało, ale w Islamskim Zgromadzeniu Konsultatywnym, parlamencie Iranu, Żydzi mają nawet swojego deputowanego!
Współpraca Gruzji z Izraelem również rozwija się od wielu lat bardzo dynamicznie. Izrael bardzo aktywnie inwestuje w gruzińską gospodarkę, zwłaszcza w start-up`y i branżę IT (ponad 2 miliardy USD!). A wzrost zainteresowania tą branżą w Gruzji zwiększył się wielokrotnie po wybuchu wojny na Ukrainie, gdy to do Gruzji uciekły tysiące wybitnych informatyków z Rosji, również tych, którzy wykonywali wcześniej w Moskwie zadania dla spółek kontrolowanych również przez Izraelczyków. Obecnie wiele z tych spółek jest kierowanych przez Żydów rezydujących na stałe w Gruzji.
I tu mamy problem. Bo podobnie jak w Armenii, którą dotknęło wstrzymanie wielu rejsów do Erywania, również do Gruzji zostało wstrzymanych wiele lotów. Już pierwszego dnia wojny 12 rejsów z państw Bliskiego Wschodu do Tbilisi i 7 do kurortu nad Morzem Czarnym do Batumi (tu ciekawostka – port lotniczy w gruzińskim mieście Batumi należy do… Turcji!). I co ciekawsze. To nie Gruzini się przestraszyli, a Żydzi. Izraelskie linie lotnicze odwołały rejsy z Tbilisi, pozostawiając w Gruzji wielu Izraelczyków bez możliwości powrotu, w tym dziesiątki turystów. Dodatkowo Izrael zamknął swoją Ambasadę w Tbilisi, zamykając przy tym wydział konsularny odpowiedzialny za pomoc swoim obywatelom.
Gruzini – przeciwnie – natychmiast rozpoczęli rozsyłanie w Izraelu po gruzińsku informacje, co robić w razie ataku rakietowego, otworzyli „gorącą linię” telefoniczną, na która mogą dzwonić wymagający pomocy Gruzini przebywający w Izraelu, a na liście konsularnej (cos w rodzaju naszego systemu „Odyseusz”) takich obywateli Gruzji jest 1070. To liczba oficjalna, ilu jest takich, którzy przybyli do Izraela i nie zarejestrowali się w systemie, nie wiadomo. Ale na pewno dużo więcej niż 1070.
Irańska Ambasada w Tbilisi w tym czasie zaktywizowała działalność w zakresie informacyjnym – rozsyła dziesiątki informacji do mediów, filmiki z izraelskim atakiem na obiekty cywilne w Iranie, zachęca do wspierania Iranu i potępienia Izraela. Ambasador Iranu w Gruzji Mahmud Adib wezwał władze tego kraju do zaprzestania milczenia i zajęcia stanowiska zgodnego z prawem międzynarodowym: „Milczenie lub wybór stanowiska, które może zachęcić agresora do kontynuowania zbrodni, niesie ze sobą poważne konsekwencje dla porządku międzynarodowego i stabilności regionalnej. Mamy nadzieję, że Gruzja wybierze stanowisko oparte na zasadach i prawie oraz otwarcie potępi oczywiste naruszenia prawa międzynarodowego”.
Pan Ambasador, co naturalne w propagandzie, poszedł jednak zbyt daleko w „obrzydzaniu” Gruzinom Izraela, gdyż nawiązał do roku 2008, agresji Roisji na Gruzję, i powiedział, że wówczas Izrael zajął „niejasne i niejednoznaczne stanowisko”, czyli, nie skrytykował Rosji.
Problem w tym, o czym Gruzini dobrze pamiętają, że w 2008 roku ani Izrael, ani Iran nie skrytykowały Rosji, a tylko ograniczyły się do stanowisk, w którym popierały suwerenność i integralność terytorialną Gruzji. Nic więcej.
Gruzja nie wystąpi jednak w żaden sposób przeciwko Izraelowi, bo to nie leży w jej interesie.
Stanowisko Tbilisi
Przedłużający się konflikt w sposób oczywisty, podobnie jak wszystkim państwom Kaukazu Południowego, zagrozi gospodarce Gruzji. Brak turystów, zakłócenia w logistyce, w handlu międzynarodowym, grożą wzrostem inflacji, wycofaniem lub zmniejszaniem się inwestycji itd. Gruzińska gospodarka nie jest zbyt silna, jest to jedno z mniej zamożnych państw świata. Pokój jest jej niezbędnie potrzebny do rozwoju!
Stąd Rząd Gruzji jest zaniepokojony konfliktem i nawołuje jak najszybszego rozwiązania konfliktu w drodze dyplomatycznej.
Marek Reszuta
Ekspert ds. Kaukazu